Nie ma wątpliwości, że w dzisiejszych instalacjach powinno się wykonywać uziemienie i okablowanie w wersji 3 i 5 przewodowej z osobną, zielono-żółtą żyłą ochronną PE, zwaną potocznie uziemieniem. W starych instalacjach nie było tej trzeciej żyły i najczęściej montowało się gniazda bez kołka ochronnego („bolca”). Rzadko spotykało się takie z bolcem, a jak już to był wymóg stosowania w kuchni i łazience, co nierzadko było łamane. No dobra, ale co zrobić dziś, gdy tyle urządzeń, wykonanych w pierwszej klasie ochronności, posiada wtyczkę i sznur 3-przewodowy i wymaga włączenia do gniazda sieciowego z prawidłowo podłączonym kołkiem ochronnym? Skąd się kiedyś brało „uziemienie”?
Otóż należy najpierw przytoczyć dwa podstawowe układy sieciowe, spotykane w „instalacjach domowych” od dawna. Są to układy TN i TT, w których główną różnicą jest przewód neutralny N. Kiedyś, zamiast oznaczeń TN i TT wykorzystywało się nazwy „zerowanie” i „uziemienie”. Są to stosowane dawno środki ochrony przeciw-porażeniowej. Otóż w sieciach TN, przewód neutralny jest połączony z przewodem ochronnym, taki przewód kiedyś nazywało się „zerowym”, a dziś ochronno-neutralnym PEN, od którego dziś wymaga się by miał odpowiedni, minimalny przekrój 10mm2 w przypadku miedzi i 16mm2, gdy jest wykonany z aluminium. Przewód ten jest też wielokrotnie uziemiany. Dawniej podłączano przewód zerowy nie tylko do zacisku neutralnego urządzenia, ale również do zacisku „uziemiającego”, czyli do metalowych obudów i „bolców” w gniazdach. Dziś trudno sobie wyobrazić montaż gniazd, łączników i lamp na takim przewodzie, dlatego zdecydowano by te funkcje rozdzielić ze względów bezpieczeństwa. Otóż przepływający prąd roboczy przez przewody „zerowe” mógł być przyczyną awarii połączeń i upalenia takiego przewodu, co skutkowało pojawieniem się niebezpiecznego napięcia na obudowach podłączonych urządzeń. Obecnie dalej się stosuje ten typ sieci, ale głównie w sieciach rozdzielczych, gdzie mamy do czynienia z dużo większymi „grubościami” kabli, niż w domowych instalacjach. Zdecydowano również o podzieleniu ich na podtypy TN-C (z przewodem PEN) i TN-S (z osobnymi przewodami PE i N). Wracając do drugiego typu sieci TT (uziemienie), w której jest tylko przewód neutralny N i nie spełnia wymagań instalacji rozdzielczych, dotyczących jego uziemień, których, albo brak, albo jest ich za mało by było bezpieczne używanie go również do celów ochronnych. W instalacjach podłączonych do sieci TT, urządzenia, które wymagały przewodu PE, uziemiało się, najczęściej podłączając do rur wodnych, które były w całości metalowe lub indywidualnych uziemień budynków. Kiedyś tych urządzeń było bardzo mało, więc uziemień w tych instalacjach (TT) się nie spotykało. Przykładem takiego urządzenia jest niegdyś popularna pralka „Frania”, która miała zacisk uziemiający, ale mało kto go stosował, a jeśli już to podłączając do metalowej rury wodnej. (Jako uziemienie, w dalszym ciągu jest dozwolone korzystanie z naturalnych uziomów, np rur wodnych, po dostaniu zgody od właściciela. Teraz taka sytuacja, zwłaszcza w blokach, jest niedopuszczalna, bo częściej wymienia się takie rury na plastikowe i ciągłości uziemienia brak. Co prawda zasilanie bloków sieciami TT jest aktualnie raczej niemożliwe, bo taki blok powinien być odłączony od sieci, ponieważ instalacje w nich stwarzałyby zagrożenie).
No dobra, ale po co jest to „uziemienie”, „bolec”, co to daje? Chodzi tutaj głównie o obniżenie niebezpiecznych napięć, pojawiających się na przewodzących obudowach urządzeń. W przypadku uszkodzenia takiego odbiornika i pojawieniu się na jego obudowie napięcia, to napięcie powinno być zredukowane do bezpiecznego, poprzez odprowadzenie go do ziemi. Aktualnie podstawowym środkiem ochrony przeciw-porażeniowej stosuje się wyłączniki nadprądowe (kiedyś topikowe). Pojawienie się takiego napięcia na obudowie skutkuje przepływem na tyle dużego prądu, tak by zabezpieczenie odłączyło obwód w odpowiednim czasie. Jako, że przewód PE, czy zerowy wywodzi się z PEN w sieciach TN-C, skutkuje to właśnie dużym prądem, odpowiednim do zadziałania typowego bezpiecznika topikowego czy wyłącznika nadprądowego. Ważne jest także to, że do spełnienia takiego warunku musi być na tyle niska rezystancja przewodów PE/PEN/zerowych i przewodów fazowych by wymusiła przepływ takiego prądu. Tą rezystancją jest tak zwana Impedancja Pętli Zwarcia, w skrócie IPZ. Przy sieci TT przewód PE nie jest metalicznie łączony z N, ale przez wykonane uziemienie indywidualne. Trudno jednak uzyskać na tyle niską rezystancję uziemienia, tak by typowe bezpieczniki i wyłączniki zadziałały w odpowiednim czasie, dlatego też w takich instalacjach, główną rolę ochronną/przeciw-porażeniową, przejmują wyłączniki różnicowo-prądowe RCD (Co nie znaczy, że w instalacjach z TN-S ich nie ma. Są wymagane przez prawo, ale stanowią tylko ochronę dodatkową). Mają one dużo większą czułość, toteż reagują na dużo mniejszy prąd (Dla porównania, typowe RCD reaguje na prąd 0,03A, a typowy wyłącznik B16 ma wyłączyć przy prądzie 80A). W instalacjach z przewodem PEN lub zerowym zabronione jest stosowanie wyłączników różnicowo-prądowych, ponieważ przerywają one żyłę ochronną w tym przypadku. Jeśli jednak za RCD jest już sieć 3/5-przewodowa, możemy zastosować taki wyłącznik. Instalację TN-S, zasilaną z sieci TN-C można nazwać TN-C-S. W starych instalacjach 2 i 4-przewodowych, chcąc zainstalować taką „różnicówkę”, można zastosować taką, podłączaną do gniazda końcowego z „bolcem ochronnym”.
O tym czy można i jak zwiększyć bezpieczeństwo instalacji, wymienić gniazda na takie z kołkiem ochronnym, a do metalowych lamp podłączyć „uziemienie”, czy dołożyć różnicówkę w kolejnych wpisach: